Niewiele wiadomo o klasztorze norbertanek w Strzelnie, ale nawet skąpe dane pozwalają wnioskować, że tamtejsza wspólnota zakonna wyszła z XVI-wiecznego kryzysu w stosunkowo dobrej kondycji, ani jego liczebność, ani poziom dyscypliny nie dawały powodów do poważnych obaw. Brakowało ducha indywidualnego ubóstwa. Był jeszcze tylko jeden punkt, który wymagał sprostowania: praktyka klauzury nie odpowiadała surowym standardom posttrydenckim. Około 1585 r. reformatorskiemu biskupowi udało się przezwyciężyć przeszkody stawiane mu przez przełożonych konwentu i przeprowadzić właściwą wizytację. Odkrył, że zakonnice były chętne przyjąć reformę, która naprawiłaby nadużycia i wprowadziła elementy nowej duchowości (np. medytacja).