W Liście do króla Henryka Brunon z Kwerfurtu zdaje relację ze swojej misjonarskiej działalności. Opowiada m.in. o wyprawie do Pieczyngów i o pobycie u „władcy Rusów”. Brunon wprawdzie nie wymienia imienia ruskiego księcia, ale przyjmuje się, że chodzi o Włodzimierza Wielkiego. Nad tym „ruskim” epizodem w życiu grafa z Kwerfurtu zazwyczaj przechodzimy do porządku dziennego. Kwitujemy bardzo często jednym zdaniem: „Brunon bawił na Rusi ponad miesiąc”. Czy rzeczywiście pobyt u Włodzimierza był gościną? Czy misjonarz dobrowolnie przybył do ruskiego władcy, czy został do niego siłą doprowadzony? Niniejszy tekst jest próbą nowego odczytania relacji Brunona. Autorka, analizując kluczowe, jej zdaniem, słowa oraz porównując sprawozdanie misjonarza z jego sposobem opowiadania o innych wydarzeniach, dochodzi do wniosku, że Brunon w dyplomatyczny sposób przekazuje czytelnikowi informację, iż spotkało go na Rusi coś w rodzaju aresztu – ograniczono jego swobodę w poruszaniu się i przetrzymywano „wbrew woli przez jeden miesiąc”.