Metropolita Andrzej Szeptycki stał się przywódcą Kościoła greckokatolickiego w najtrudniejszym okresie stosunków polsko-ukraińskich. Rozpoczynając posługę arcybiskupa zapewniał, że szanuje Polaków. Jednak mimo łagodnych początków jego polityka była antypolska. Zarówno podczas wojny ukraińsko-polskiej w Galicji Wschodniej w 1918 r., jak i podczas II wojny światowej rzezi Polaków dokonanej przez ukraińskich szowinistów na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej zachowywał się bardziej jak polityk niż ksiądz. Kiedy najpierw arcybiskup Józef Bilczewski, a następnie arcybiskup Bolesław Twardowski poprosili go, aby spróbował zaprzestać mordów na polskiej ludności cywilnej, udawał, że nie wie, co się dzieje. Zachowywał się tak, jakby zapomniał, że jego głównym zadaniem jest głoszenie Ewangelii i dlatego ważniejsze są dla niego interesy polityczne Ukraińców. Zamiast próbować zjednoczyć Polaków i Ukraińców, wspierał ukraińskich nacjonalistów w ich walkach z Polską. Jego postawa doprowadziła do poważnego ochłodzenia stosunków z polskimi biskupami.