Gdy popularność Napoleona przerodziła się w Księstwie Warszawskim w prawdziwy kult, duchowieństwo nie tylko płynęło z prądem, ale także chętnie pomagało w tworzeniu legendy napoleońskiej. Dwa czynniki determinowały postawę duchowieństwa polskiego wobec Napoleona Bonaparte. Pierwsza dotyczyła nadziei i niepokojów związanych z utworzeniem Księstwa Warszawskiego, druga dotyczyła stosunków Francji z Państwem Kościelnym. Przywrócenie państwowości polskiej w Księstwie wywołało falę niedzielnych kazań i okazjonalnych przemówień gloryfikujących cesarza francuskiego. Kaznodzieje zwykle odwoływali się do biblijnej symboliki wybawienia z Pięcioksięgu, Księgi Hioba, Psalmów, Izajasza i mniejszych proroków. Z ksiąg Nowego Testamentu ich ulubionym tekstem było Apokalipsa św. Jana. W ich przemówieniach Napoleon był przedstawiany jako mesjasz wysłany przez Boga, aby przywrócić Polakom wolność. Jego akt zadośćuczynienia porównano do czynu Cyrusa, który kazał zwrócić Izraelitom naczynia liturgiczne ze Świątyni. Napoleona utożsamiano także z Dawidem, Mojżeszem i Aaronem, bądź na przemian z Aniołem Śmierci, który miał zetrzeć na proch wrogów Polski. W swoim entuzjazmie dla cesarza niektórzy kaznodzieje porównali go do Jezusa wskrzeszającego Łazarza lub do Boga tworzącego Adama. Trop przebóstwienia obecny jest także w stylizacji Napoleona na podobieństwo Pana Zastępów prowadzącego Izraelitów do zwycięstwa. Tak jak Bóg przeklął i skazał Filistynów na zagładę, tak Napoleon wymierzył karę protestanckim Prusom za świętokradzkie traktowanie religii i miejsc kultu. Od 1812 roku ton kazań zaczął być coraz mniej przychylny Napoleonowi. Ich krytyczną postawę podkreślały porównania Bonapartego do Abimelecha, pogromcy jego braci. W epoce po 1815 roku duchowieństwo w Królestwie Polskim pod zaborem rosyjskim postrzegało Napoleona jako przywódcę politycznego, który zwiedziony bezgraniczną dumą aspirował do roli pomazańca Bożego. Jego podboje przypisywano teraz jego nienasyconemu pragnieniu władzy; jego upadek dowiódł, że podobnie jak Nabuchodonozor był jedynie kolosem na glinianych nogach. Napoleona porównywano także do Sennacheryba, cesarza asyryjskiego, który zwodził Izraelitów obietnicami pokoju i dobrobytu, lecz kiedy zaakceptowali jego zwierzchnictwo, zmusił ich do płacenia ogromnych danin. Mimo tych krytycznych tonów wielu duchownych nie mogło pozbyć się fascynacji Napoleonem. O ile byli gotowi wierzyć, że odegrał on rolę mesjańską, upierali się, że nie spełnił jej zgodnie z Bożymi planami.