W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych XVII wieku nastąpiły istotne zmiany w kierownictwie polskiego Kościoła. Przez arcybiskupstwo gnieźnieńskie przewinęło się już trzech dostojników. Zmarłego w 1673 r. Mikołaja Prażmowskiego zastąpił Kazimierz Florian Czartoryski, a po jego rychłej śmierci, która nastąpiła w maju 1674 r., prymasem Polski został Andrzej Olszowski. Nominacje arcybiskupów gnieźnieńskich, najwyższych dostojników w polskim Kościele, którzy w czasie bezkrólewia pełnili funkcję tymczasowego króla, budziły wiele emocji wśród biskupów aspirujących do tego ważnego stanowiska. Powołanie prymasa zawsze pociągało za sobą kolejne zmiany personalne w polskim episkopacie, którego członkowie dążyli do objęcia najważniejszych i najbardziej intratnych biskupstw. Stąd silna rywalizacja między biskupami o najbardziej prestiżowe i dochodowe diecezje. Krążyły plotki i spekulacje na temat możliwych nominacji dokonywanych przez króla, a następnie zatwierdzanych przez papieża. Niektóre z nich stały się częścią literatury i funkcjonowały jako fakty historyczne. Tak było w przypadku biskupa Tomasza Leżeńskiego, który według wielu opracowań otrzymał królewską nominację na arcybiskupstwo gnieźnieńskie w 1674 r., ale zmarł w następnym roku przed otrzymaniem papieskiego zatwierdzenia. Źródła milczą jednak na temat tej rzekomej nominacji, według których już w czerwcu 1674 r., na polecenie świeżo wybranego króla Jana III Sobieskiego, podjęto w Rzymie kroki w celu uzyskania papieskiej rekomendacji biskupa Andrzeja Olszowskiego na arcybiskupstwo. Dostojnik ten otrzymał papieską rekomendację pod koniec roku. Przeciwko rzekomej nominacji Leżańskiego świadczy nie tylko fakt, że już za jego życia podjęto działania zmierzające do nominacji Olszowskiego i rzeczywiście ją sfinalizowano. Ponadto o nominacji Leżeńskiego na arcybiskupstwo nie świadczy jego epitafium w kościele klasztornym w Wąchocku, gdzie Leżeński był opatem. Nominacja ta mogła być kwestionowana także ze względu na dojrzały wiek biskupa i fakt, że już kilka lat wcześniej, myśląc o końcu swoich dni, sporządził testament. W tym kontekście należy odrzucić rzekomą nominację Leżańskiego. Bezpośrednim następcą arcybiskupa Czartoryskiego został więc Andrzej Olszowski, który zresztą już kilka lat wcześniej uzyskał od poprzedniego króla obietnicę awansu na prymasa. Mianując Olszowskiego na arcybiskupa gnieźnieńskiego, król Jan III realizował zatem wolę swojego królewskiego poprzednika. Przekonanie o nominacji Leżeńskiego na arcybiskupstwo wynika prawdopodobnie z błędnej interpretacji słów autora jednego z najpopularniejszych herbarzy, Kaspra Niesielskiego, który wyliczając wielkie zasługi biskupa Leżeńskiego uznał, że predysponują go one do objęcia arcybiskupstwa. Ta wysoka ocena zasług Leżeńskiego dokonana przez Niesieckiego, interpretowana przez niektórych uczonych jako pewna informacja o jego nominacji, zdecydowanie weszła do literatury historycznej.