Zachowane źródła nie oferują więcej niż rozbieżne wskazówki dotyczące dokładnej daty przybycia franciszkanów do Lelowa, małego miasteczka na wschód od Częstochowy. Według Kroniki Jana Długosza Kazimierz Wielki ufundował klasztor w Lelowie w 1357 roku, a następnie podarował go krakowskim franciszkanom. Sformułowanie tego fragmentu sugeruje jednak, że przedmiotem zainteresowania Długosza było ukończenie pierwszego etapu fundacji Lelowa, tj. budowa kościoła i głównego budynku klasztornego. Kościół św. Piotra i Pawła wraz z klasztorem znajdował się w obrębie murów miejskich (Stare Miasto). Inne źródła zdają się wskazywać, że franciszkanie mogli przybyć do Lelowa już za panowania Bolesława Wstydliwego (1243-1279).
Do 1517 r. wspólnota lelowska należała do franciszkańskiej Prowincji Czech i Polski, po tej dacie weszła w skład Polskiej Prowincji Zakonu. Stulecia dewastacji i zmian pozostawiły niewiele z dawnych murów franciszkańskich. Niemniej jednak wygląd i styl kościoła można w pewnym stopniu zrekonstruować na podstawie fragmentarycznych i pobieżnych źródeł. Była to budowla jednonawowa, wzniesiona na osi wschód-zachód, wzdłuż przyległej ulicy. Do jego północnej flanki przylegał parterowy klasztor. Historia bliźniaczych budynków naznaczona była częstymi pożarami. Najbardziej niszczycielski z nich, szalejący w 1638 roku, strawił zarówno miasto, jak i cały kompleks franciszkański. Zniszczenia były tak duże, że odbudowę kościoła trzeba było rozpocząć niemal od fundamentów. Wtedy też jego mury zostały wzmocnione szkarpami i kotwicami. Odbudowano również budynek klasztoru.
Przez setki lat klasztor w Lelowie był ostoją kultury chrześcijańskiej w regionie. Trudno przecenić jego rolę w początkach istnienia, kiedy miejscowa ludność powoli wyłaniała się z mgieł pogaństwa. Potem rozwój i rozkwit klasztoru zdawał się przebiegać równolegle do rozkwitu Rzeczypospolitej. I wreszcie, rozczłonkowanie państwa polskiego przez obcych agresorów zostało w pewien sposób odzwierciedlone w upadku klasztoru w Lelowie, dokonanym przez tę samą wrogą rękę.
W 1819 r. lelowscy franciszkanie obchodzili imponujący jubileusz swojej fundacji. Było to dopełnienie 450 lat wypełnionych modlitwą, posługą kontemplacyjną i ciężką pracą dla dobra ludzi i chwały Bożej. Miejscowa społeczność miała wszelkie powody do wdzięczności za cztery i pół wieku obecności franciszkanów.
Czasy były jednak niepomyślne. Polityczne wstrząsy przełomu XVIII i XIX wieku, których kulminacją był rozbiór Polski, laickie reformy forsowane przez nowych władców kraju źle wróżyły na przyszłość, a wysoce restrykcyjne limity na wady, gwałtownie spadające darowizny oraz szybko rosnące podatki i koszty stanowiły bezpośrednie, śmiertelne zagrożenie dla klasztoru w Lelowie. W oczach władz Lelów, podobnie jak wiele innych wspólnot zakonnych, wydawał się bezużyteczny i zbędny. Kiedy więc w 1819 r. zmarł ostatni gwardian o. Jan Cichuciński, klasztor został de facto skonfiskowany przez rosyjski rząd Królestwa Polskiego. Budynki wkrótce popadły w ruinę, a spory między Kościołem a władzami państwowymi o własność różnych nieruchomości i ruchomości wchodzących w skład franciszkańskiego majątku ciągnęły się latami. Mieszkańcy Lelowa upominali prowincjała w sprawie dewastacji, ale na próżno. Zakaz przyjmowania nowych zakonników oznaczał, że zakon nie dysponował rezerwami, które można by było wysłać do walki. Ostatecznie majątek, a raczej to, co z niego pozostało, został sprzedany na aukcji w 1828 roku. Przybory kościelne zostały szybko sprzedane, ale zrujnowane budynki nie znalazły nabywcy. Dopiero czterdzieści lat później (1868) resztki murów kościoła i klasztoru zostały ostatecznie rozebrane, a miejsce uporządkowane. Materiał z rozbiórki został wykorzystany do budowy nowych domów, drogi i muru wokół innego kościoła na Starym Mieście. Tak więc po 450 latach klasztor przestał istnieć, a jego majątek został rozgrabiony, głównie przez państwo. W 1905 r. na miejscu klasztoru wybudowano dom księdza z budynkami gospodarczymi. Przylegający do niego ogród zajmuje teren zburzonego kościoła.