Zgodnie z tradycją kartezjańską zwierzęta nie myślą, nie czują i nie posiadają języka. O ile współczesna nauka dowodzi, że nie jest to prawdą przynajmniej w odniesieniu do niektórych gatunków inteligentnych zwierząt, a nasze rozumienie umysłowości i odczuwania przez nie-ludzi zostało zredefiniowane dzięki rozwojowi nauki, w odniesieniu do języka ta tradycja myślowa nadal funkcjonuje i ma się dobrze. Symptomatyczne, że niezwykle często brak posiadania języka przez zwierzęta jest jedną z przesłanek, dla których racjonalizuje się nieprzyznawanie nie-ludziom podmiotowości oraz wykluczenie ich ze wspólnoty moralnej.
W tekście zestawiono ze sobą poglądy Kartezjusza oraz La Mettriego wyrażone w Człowieku-maszynie. U pierwszego posiadanie języka jest kategorią alienującą człowieka i uzasadniającą wykluczanie nie-ludzi ze wspólnoty moralnej. La Mettrie, który umarł 101 lat po Kartezjuszu i swoje poglądy formułował niejako wobec niego, z kolei zakłada, że język nie jest właściwością specyficznie ludzką, jakkolwiek również do wspólnoty włącza tylko tych, którzy się nim posługują, lecz ma to zupełnie inne konsekwencje niż u Descartesa. Godne uwagi, że właśnie w oświeceniu silnie ujawniło się napięcie między przekonaniem o wyjątkowości człowieka w świecie, a intelektualnymi konsekwencjami postępującej sekularyzacji, a owe napięcia mają myślową kontynuację, która sięga współczesności. W tekście omówiono rolę, jaką w zakresie tej problematyki przypisywano językowi.