Ksiądz Antoni Borysowicz (1893-1966) był duszpasterzem diecezji mohylewskiej (dziś Białoruś). Święcenia kapłańskie przyjął w 1917 r. w Petersburgu, gdzie studiował teologię w petersburskiej Akademii Teologicznej. W 1918 r., kiedy Rosja przeszła w komunistyczną fazę komunistyczną, wyjechał do Polski. Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczył religii w szkole, przez pewien czas (do 1939 r.) był dyrektorem Gimnazjum Nazaretyńskiego w Kaliszu. W czasie wojny służył na Litwie i Białorusi. Aresztowany przez sowiecką tajną policję NKWD 12 grudnia 1944 r. w Mińsku, oskarżony o przynależność do nielegalnych organizacji politycznych, namawianie młodzieży do tworzenia polskich stowarzyszeń i organizacji oraz propagowanie idei przyłączenia Białorusi do państwa polskiego. 24 grudnia został skazany na pięć lat pracy przymusowej. Karę rozpoczął w Werchoturgu na Uralu, gdzie postawiono go przed innym sądem, który złagodził mu karę na pięć lat zesłania na Syberię. Zwolniony 24 grudnia 1949 r., bezskutecznie próbował powrócić do pracy jako ksiądz katolicki. Aresztowany ponownie w 1951 r., został deportowany do Kazachstanu. Dwa lata później, po wyjściu na wolność, zdecydował się wyjechać na Podole w północno-zachodniej Ukrainie. Pracował tam jako duszpasterz aż do swojej śmierci na Hreczanach 6 maja 1966 r. Publikowane tu listy powstały w czasie jego pierwszego pobytu w areszcie i ostatnich latach jego życia jako „wolnego” człowieka. Korespondencja Gułagu zawiera wiele szczegółów z życia codziennego w obozie. Wydaje się, że miał znaczny margines swobody, a warunki życia były całkiem znośne. Nie był nękany przez strażników ani współwięźniów; nawet odprawienie Mszy nie było niemożliwe, chociaż trzeba było to robić w wielkiej tajemnicy. Wysiłki podejmowane przez niego osobiście i jego bliskich w Polsce w celu uzyskania wcześniejszego zwolnienia poszły na marne. Pomimo wszystkich cierpień moralnych i fizycznych, które musiał znosić w pierwszych dniach pobytu w obozie, jego duch pozostał nie złamany. Utrzymywał kontakt z bratem Jerzym w Polsce, ojcem, który również znalazł się w Związku Radzieckim, i przyjaciółmi, którzy wysyłali mu paczki żywnościowe. Utrzymując te kontakty, przetrwał trudy więzienia i deportacji, zachowując wiarę w człowieka i moc dobroci.