Nauczyciele na Zamagurzu w omawianym okresie zmagali się z ubóstwem. Szkoły były biedne i często stawały w płomieniach. Jednak bez przerwy w szkołach uczono alfabetu, podstawowej łaciny, katechizmu i śpiewu. Wysiłki te podejmowali skromnie wykształceni nauczyciele pochodzenia chłopskiego, chwaleni za skrupulatność i pracowitość. Miejscowi chłopi – górale spiscy – zasłużyli na realne zasługi na utrzymanie szkół wiejskich. Chcieli edukować swoich synów przynajmniej w podstawach. Oddawali plony ze swojej biednej ziemi, dostarczali siano i drewno. Przekazali nawet swoje pola uprawne, aby nauczyciele mogli pozostać w swojej wiosce. Wikariusze nie lekceważyli potrzeb materialnych nauczycieli, ale ani jedna szkoła na Zamagurzu nie przetrwałaby dłużej bez pomocy parafian. Zamiast tego księża dbali o treści nauczania, dobierali odpowiednich nauczycieli i kontrolowali ich pracę. Właściciele ziemscy wykazywali jednak całkowitą obojętność wobec „szkół chłopskich”. Szlachta katolicka opiekowała się jedynie kościołami i kaplicami parafialnymi. Właściciele woleli widzieć swoich poddanych w pracy niż w szkole. Patrząc na całościowy obraz systemu szkolnego „dla ludu” w XVII–XVIII w. łatwo zauważyć, że – choć kiepski – odniósł sukces. Chłopcy z rodzin chłopskich otrzymali podstawy edukacji. Zdolniejsi – wspierani przez wikariuszy i nauczycieli – szukali miejsca na ławach Kolegium Pijarów na Podolińcu (otwartego w 1642 r.). Niektórzy docierali nawet do bardziej odległych uczelni na Węgrzech czy w Polsce.